Po gościńcu podobłocznym,  d a
przez ostatek, rzek parowy.  d a
Nadal niedorzecznie kroczy  F E
jakiś człowiek nietypowy.  F E

Za plecami śmiech ma tylko,  d a
twarz niezmiernie uśmiechniętą,   C
a przez napar i omyłkę,   d a
nie je, nie śpi, któryś dzień tam.  d a

Uwiązany do postronka
przy nim pies ogonem majda,
ktoś tam chlapnie za nim z okna:
serwus, jakże ci ciamajdo.

Nie opuszcza go ochota
ciągle śmiać się do każdego
ej idiota, oj idiota,
dzieci wrzeszczą w ślad czeredą.

W chatach go, ciosanych z bali,
staruszkowie, od wiek wieka
na noc chętnie zapraszali,
za świętego mieli człeka.

Pytać im się nie wypada,
czy on stąd, czy przybysz z dali,
kto zapalił las za sadem?
A nikt, sam się tak wciąż pali.

sł. na podst. ?Newa poezją płynąca?,
muz. Zbigniew Stefański, Jarosław Chrząstek