Tyle nam pieszczoty, Co dla dwojga rąk.
A ty, zmierzchu złoty, Konaj wpośród łąk.
Jedna dal w błękicie, Ale różna łódź!
Trzebaż było życie Z ową dalą skuć?...
Późny wieczór stroni
Od zielonych bruzd.
Dłoniom zbrakło dłoni,
Ustom zbrakło ust!
Szczęście, co od słońca
Wzięło czar i kres,
Dobiega do końca,
Unikając łez.
Oto - zlękłe ciało,
Oto gwiezdny kurz!
To, co się stać miało,
Niech się stanie już!
Comments