Obawy przed końcem roku
Pelton
Po dywanie z mchów zrudziałych cicho stąpa jesień fis A E fis
I szeleszcząc po kolana w złotych liściach brodzi D A h Cis7
Na ramionach nić pajęczą wiatr nosi po lesie
Lato szlakiem ptasich kluczy powoli odchodzi
Blady świt w mgliste kożuchy ubiera polany
Chmur tabuny pędza spięte ostrogami wiatru
Heliosowy rydwan ugrzązł w polu zaoranym
Już ostatni koncert świerszczy płynie z gór D A h
Pierwszy mróz, już lodem skuty moczar h fis
Pierwszy mróz - zamarzły łzy w mych oczach h D E
Cóż mi z tego, że wszystko chwilowe jak kwiat D A E h
Który słońca łyk otrzymał na jesienną porę D E fis
Cóż mi z tego, że rok ten pełen pięknych dat D A E h
Gdy wraz z ziemią zamarznę w grudniu przed wieczorem D E h Cis7 fis
Kto ze mną na spacer pójdzie w środku nocy
Kto słowo zamieni czasem po południu
Kto mnie dziś zapewni patrząc prosto w oczy
Że przynajmniej pamięć nie zamarznie w grudniu