słowa: Stanisław Staszewski, muzyka: Stanisław Staszewski
Patrz, płynie (d)
kolorowych świateł nad Sekwaną sznur... (A,d)
W dolinie (D,g)
grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór... (d,A,d)
Jak noże - (D,g)
czarne ostrza dachów kroją nieba tło, (d,A,d)
W nich okno lśni, (d)
tam jak i Ty (A)
ktoś spać nie może. (d)
Dziś w chambre de bone bal kreślarzy, (d)
Każdy wytworny jest jak lord, (d)
Nikt dnia im wspomnieć się nie waży, (g)
Ni pracy, praca - chamski sport. (A,d)
Odbijaj flaszkę, żądz nie kiełznaj, (d)
Hej, na orbitę wszyscy wraz! (d)
Bo gdy tak człek od rana pełza, (g)
To wieczór spędzić chce wśród gwiazd. (A,d)
I Ty tu jesteś, Ty, o rękach, (C,F)
Co tak gotycki mają rys, (C,F)
I piękna jesteś jak jutrzenka, (D,g)
W swoich sukienkach z marche aux puces. (E,A)
Chciałbym się zbliżyć, ukochana, (d)
Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew, (d)
Cóż, kiedy leżysz na dwóch panach, (g)
A między nami kran i zlew. (A,d)
Któż umie
tak jak Polak, mówiąc - milczeć, milcząc - pić?
Tak szumieć,
tak o słowo jedno zaraz w mordę bić...
Ech biada,
te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza,
Darujcie mi
wybite drzwi
łbem żabojada.
Dziś w chambre de bone draka w sali,
Znowu z lokalem będzie źle,
Cóż, gdy żabojad się napali,
To zawsze może nadziać się.
Co mi ich franki, ich ostrygi,
Wywiozłem z Polski com tam miał
I zawsze mogę bez fatygi
Przygrzmocić temu co bym chciał.
Cóż z tego, że wybiegła za nim?
Że mu w banioli skleja łeb?
Cóż, że dla niego zdejmie stanik?
Ja mam swój cios, on - tylko sklep.
Więc wolę zrzec się mych karesów
I z wami moją whisky pić,
Na całe życie bez adresu,
Ale z imieniem własnym być.
Cóż z tego, że wybiegła za nim?
Każdy urządzić się jest rad.
I bierze on ten towar tani,
A mój jest przecież cały świat!
Więc jeszcze seta, znakomicie,
Padniemy, ale zgódźmy się,
Że z tylu różnych dróg przez życie,
Każdy ma prawo wybrać źle...
Że z tylu różnych dróg przez życie,
Każdy ma prawo wybrać źle!